×
Subskrybuj newsletter
propertydesign.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole
REKLAMA
×

Szukaj w serwisie

Get the job! Franta, Konior, Kuryłowicz i Sadowski o przepisie na sukces w branży architektonicznej

  • Autor: PropertyDesign.pl
  • 07 lut 2023 09:05
Get the job! Franta, Konior, Kuryłowicz i Sadowski o przepisie na sukces w branży architektonicznej
Co stoi za sukcesem takich pracowni architektonicznych jak Franta Group Architects, Konior Studio, Kuryłowicz & Associates i JEMS Architekci? Fot. PTWP
Get the job! Franta, Konior, Kuryłowicz i Sadowski o przepisie na sukces w branży architektonicznej
Get the job! Franta, Konior, Kuryłowicz i Sadowski o przepisie na sukces w branży architektonicznej
Get the job! Franta, Konior, Kuryłowicz i Sadowski o przepisie na sukces w branży architektonicznej
Get the job! Franta, Konior, Kuryłowicz i Sadowski o przepisie na sukces w branży architektonicznej
Get the job! Franta, Konior, Kuryłowicz i Sadowski o przepisie na sukces w branży architektonicznej
Get the job! Franta, Konior, Kuryłowicz i Sadowski o przepisie na sukces w branży architektonicznej

Czy istnieje przepis na sukces w zawodzie architekta? Czy konkursy, nagrody i publikacje mają znaczenie? Jak pozyskać zlecenia? Czy warto się postawić inwestorowi? I jak ważny jest końcowy odbiorca budynku… Ewa Kuryłowicz, Tomasz Konior, Maciej Franta i Marcin Sadowski opowiedzieli podczas 4 Design Days o swojej drodze do sukcesu.

REKLAMA

  • Maciej Franta, architekt, Franta Group Architects: To bardzo trudny proces, aby nie zatracić się w realizacji inwestora.
  • Tomasz Konior, architekt, Konior Studio: To temat bez końca. Fascynujący, jak całe nasze życie i sprowadza się do jednego stwierdzenia: zadowolenia z okazywaną wzajemnością.
  • Ewa Kuryłowicz, generalny projektant, wiceprezes, Kuryłowicz & Associates: Są trzy zasady, według których pracownia ma działać: get the job, get the job, get the job.
  • Marcin Sadowski, partner, JEMS Architekci: Widzę na osiedlu ludzi zadowolonych z życia, uśmiechniętych, szczęśliwych, że mieszkają w takim, a nie innym miejscu. To bardzo ważne i zarazem ważniejsze niż budowanie kolejnego anonimowego biurowca.

Co stoi za sukcesem takich pracowni architektonicznych jak Franta Group Architects, Konior Studio, Kuryłowicz & Associates i JEMS Architekci? Każda pracownia odbywa własną, architektoniczną drogę.

Zlecenia nie przychodzą same

Dla Macieja Franty istotne jest konsekwentne dążenie do perfekcji i uczenie się na błędach. Łączenie dwóch pasji: architektury i muzyki jest zaś kluczem dla pracowni Tomasza Koniora. A czy za sukcesem Marcina Sadowskiego z JEMS Architekci stoi fakt, że już jako dziecko marzył o byciu architektem? Nie tylko to marzenie miało znaczenie. Z kolei Ewa Kuryłowicz powtarza, że sukces w architekturze jest wspólny – architektów i odbiorców przestrzeni. A najważniejsze w życiu architekta powinno być tworzenie wspólnoty.

- Architektura to właściwie nie jest projektowanie budynków. Architekturę traktujemy jako proces zaczynający się od pozyskania zlecenia. Pomysłu, który później kontynuujemy, wdrażamy, a na koniec tworzymy coś, co możemy pokazać – przekonuje Maciej Franta, założyciel, Franta Group Architects.

Według architekta, trzeba mieć świadomość, że zlecenia nie przychodzą same. – Musimy zapracować na to, żeby zaistnieć na rynku – zaznacza Franta.

Jeżeli ktoś myśli, że wystarczy być dobrym projektantem i wszystko się samo zadzieje, albo ludzie od razu to docenią, to się myli. Aby tak się stało, trzeba mieć niesamowite szczęście – mówi Maciej Franta.

Maciej Franta, Franta Group Architects: To jest bardzo trudny proces, aby nie zatracić się w realizacji inwestora
Maciej Franta, Franta Group Architects: To jest bardzo trudny proces, aby nie zatracić się w realizacji inwestora

Architekt podkreśla, że pierwszym krokiem, jaki powinno się wykonać, to przejęcie inicjatywy w relacji z inwestorem. Należy mieć pomysł, który przerodzi się w projekt.

Dla nas to proces ciągły, rozpoczynający się od pomysłu, który musi być dobry, być wynikiem rozwinięcia tematu, rozwiązywania problemów czy osiągnięcia nowych wartości w przestrzeni – tłumaczy Franta.

Ważne jest przekonanie do własnego punktu widzenia, a nie poszukiwanie potwierdzenia w świecie zewnętrznym.

To bardzo trudny proces, aby nie zatracić się w realizacji inwestora. Szczególnie, jak prowadzi się młodą pracownię bez większego dorobku.

Franta zaznacza, że na młodych architektów czy młodą pracownię rzadko traktuje się jak autorytet. - Trzeba niesamowicie walczyć o to, aby nasz pomysł przekuć w projekt, a później w realizację – wyjaśnia.

Zdaniem Franty należy jak najwięcej mówić o projekcie. -To nieodzowny element naszego zawodu i środowiska, by poddawać projekty krytyce – uważa.

Co jest miarą sukcesu? Konsekwencja w dążeniu do perfekcji i uczenie się na błędach.

Z pasji do architektury i muzyki

Łączenie dwóch pasji: architektury i muzyki jest kluczem dla pracowni Tomasza Koniora. - W 2007 roku udało się nam zrealizować pierwszy budynek, który łączył moje największe pasje: muzykę, bo jestem niedoszłym muzykiem oraz architekturę - wspomina Tomasz Konior, architekt, Konior Studio.

Konior opowiada, że jak tylko nadarzyła się okazja zlokalizowania pracowni naprzeciwko Akademii Muzycznej w Katowicach, postanowił ją tam przeprowadzić. - Dzięki temu możemy codziennie patrzeć  na nasze dziecko – mówi.

Co stoi za sukcesem pracowni?

To temat bez końca. Fascynujący, jak całe nasze życie. Sprowadza się do jednego stwierdzenia: to jest zadowolenie z okazywaną wzajemnością – przekonuje architekt.

Konior przestrzega przed ocenianiem architektury na podstawie zdjęć. Jest orędownikiem świadomego podejścia do materii.

Tomasz Konior, architekt, Konior Studio: To temat bez końca. Fascynujący, jak całe nasze życie i sprowadza to do jednego stwierdzenia: zadowolenia z okazywaną wzajemnością
Tomasz Konior, architekt, Konior Studio: To temat bez końca. Fascynujący, jak całe nasze życie i sprowadza to do jednego stwierdzenia: zadowolenia z okazywaną wzajemnością

- Zjawisko oceniania architektury na podstawie zdjęć przybrało obecnie przesadne rozmiary. Jednak architektura to materia i bardzo dobrze jest mieć z tą materią do czynienia. W zasadzie nie sposób ocenić architektury bez bycia na miejscu, jej doświadczania. Ona działa na zmysły, ma swoją fakturę, kolor i zapach oraz tworzy specyficzną atmosferę – tłumaczy architekt.

Sukces w architekturze jest wspólny

Ewa Kuryłowicz, generalny projektant, wiceprezes, Kuryłowicz & Associates, opowiada o początkach swojej kariery: w latach 90. ubiegłego wieku, kiedy uczyliśmy się, w jaki sposób operować na wolnym rynku, odwiedził nas przyjaciel - profesor z Detroit. Powiedział nam, że są trzy zasady, według których pracownia prywatna ma działać: get the job, get the job, get the job – wspomina.

Jak to osiągnąć? - Mamy różne drogi. Najlepszą są na pewno konkursy, ale one tak jak demokracja mają zarówno zalety, jak i wady – nadmienia.

Czy dla architekta powinny się liczyć  nagrody?

Otrzymywanie nagród czy dyplomów to przyjemność. Ale przede wszystkim świadectwo, że to, co robimy, jest doceniane. Nasze budynki przestają być tylko artefaktami, którymi cieszymy się w środowisku. Dzięki nagrodom widzimy ich akceptację ze strony użytkowników – nadmienia.

Należy przede wszystkim pamiętać, że sukces w architekturze jest wspólny - architektów i odbiorców przestrzeni.

Ewa Kuryłowicz, generalny projektant, wiceprezes, Kuryłowicz & Associates: Są trzy zasady, według których pracownia ma działać: get the job, get the job, get the job
Ewa Kuryłowicz, generalny projektant, wiceprezes, Kuryłowicz & Associates: Są trzy zasady, według których pracownia ma działać: get the job, get the job, get the job

Ewa Kuryłowicz podkreśla, że miarą sukcesu jest to, w jaki sposób ludzie traktują to, co robimy. - To buduje wspólnotę, co ma ogromne znaczenie w architekturze czy kształtowaniu miast. Oczywiście, jest to trudne. Zwłaszcza w skali miasta, bo mamy do czynienia z odbiorcą, którego nie znamy. Natomiast musimy go sobie wyobrazić. Musimy mieć wiedzę, którą trzeba na bieżąco uaktualniać, a przede wszystkim pytać ludzi, jak czują się w projektowanych przez nas przestrzeniach – przekonuje.

Potwierdza to Marcin Sadowski, partner, JEMS Architekci, który o byciu architektem marzył już jako dziecko.

- Nie wiem, czy to sukces, ale co drugi wtorek wstaję o 4.00 rano, wsiadam w samochód i jeżdżę po realizacjach i budowach, żeby oglądać nasze budynki. Zaczynam od warszawskiego Wilanowa, a kończę na budowie ambasady w Berlinie. Jednym z odwiedzanych przeze mnie projektów jest osiedle domków na wyspie Wolin. Widzę tam ludzi zadowolonych z życia, uśmiechniętych, szczęśliwych z tego, że mieszkają w takim, a nie innym miejscu. To bardzo ważne -  ważniejsze niż budowanie kolejnego anonimowego biurowca – konkluduje.

 Marcin Sadowski, partner, JEMS Architekci o byciu architektem marzył już jako dziecko.
Marcin Sadowski, partner, JEMS Architekci o byciu architektem marzył już jako dziecko.

Podobał się artykuł? Podziel się!


Rekomendowane dla Ciebie