×
Subskrybuj newsletter
propertydesign.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole
REKLAMA
×

Szukaj w serwisie

Inwestowanie w luksusowe obiekty to długa i trudna droga

  • Autor: Propertydesign.pl
  • 25 lut 2014 11:45
Inwestowanie w luksusowe obiekty to długa i trudna droga
Wiesław Likus, fot. Piotr Waniorek

Nie chce budować kolejnego hotelu spełniającego rygorystyczne wymagania międzynarodowych sieci - ważniejszy jest klimat, indywidualizm i luksus. Biurowiec nie musi byś szklano-metalowym akwarium, które zestarzeje się za 10 lat - może być ultranowoczesnym przyczynkiem do rozwoju cywilizacyjnego. Podkreśla, że w biznesie nie robi wszystkiego w rytm pieniądza - Wiesław Likus.

REKLAMA

Obok żadnej nieruchomości z portfela rodziny Likusów nie da się przejść obojętnie. Luksusowe hotele w odrestaurowanych kamienicach, nowoczesne biurowce, czy surowy w formie witkAc swoją estetyką wzbudzają wiele emocji, ale wszystkie cechuje bardzo wysoka jakość. Dlaczego?

Od samego początku nasza filozofia prowadzenia biznesu jest ukierunkowana nie tylko na zysk, ale również na chęć pozostawienia czegoś po sobie. Zależy nam, by zmieniać otoczenie na lepsze. Zasadniczym kryterium nie jest więc dla nas wyłącznie pieniądz - choć oczywiście nie da się bez niego funkcjonować - ale przyczynek do rozwoju cywilizacyjnego. Jeśli nowo powstające budynki są wysokiej jakości, ludzie żyjący w ich otoczeniu stają się lepsi.

W naszym kraju jest jeszcze wiele do zrobienia, a my pokazujemy, że da się tworzyć dobre projekty.

Wybierają Państwo trudne projekty związane z przywracaniem do życia zabytkowych nieruchomości. Czy w dzisiejszych czasach inwestowanie w architektoniczne perełki opłaca się?

W krótkiej perspektywie nie. W dłuższej - oczywiście tak. Wystarczy popatrzeć na budynki na Zachodzie Europy. Oczywiście to ludzie tworzą atmosferę miejsc, w których przebywamy, ale bez otoczki historycznej trudno wykreować odpowiedni klimat.

Dla wielu osób podróżowanie to nie tylko przemieszczanie się z miejsca na miejsce, ale również przebywanie w historycznych hotelach, z piękną architekturą. Emocje, jakie temu towarzyszą, są dla części z nas ważne i nie da się ich doświadczyć w obiektach sieciowych.

Inną zaletą zabytkowych nieruchomości jest ich świetna lokalizacja.

Stare zabytkowe obiekty nie starzeją się moralnie, nawet gdy pokryją się brudem i patyną. Drogie, trwałe elementy - jak kamień, drewno - potrafią przetrwać próbę czasu, tworząc wizytówkę epoki, w którym powstawały. Jest to droższe, ale pytanie o jak długiej perspektywie czasowej mówimy.

Czy dbałość o stworzenie w każdym obiekcie niepowtarzalnej atmosfery była powodem tego, że nigdy nie zdecydowali się Państwo na współpracę z sieciami hotelarskimi?

Naszą ambicją jest stworzenie polskiej sieci, która będzie wyróżniać się od tego, co obecnie mamy na rynku. Marzymy, by za kilkanaście lat była na tyle duża, że nasza rodzina będzie w stanie przenosić ten biznes, w formie franczyzy, na inne rynki. To kolejny powód, dlaczego tak dużą wagę przykładamy do jakości i indywidualnego stylu.

Skąd czerpią Państwo inspiracje do tworzenia kolejnych, tak niepowtarzalnych miejsc?

Kreatorem wszystkich obiektów jest mój młodszy brat. Kierujemy się starą prawdą poety: „nie depczcie ołtarzy przeszłości". Mamy jednak poczucie, że powinniśmy dołożyć coś do rzeczywistości, w której istniejemy. Oczywiście nie da się przywrócić 500-letniej nieruchomości stanu, w jakim była przed laty. Musimy łączyć jej historię ze współczesną funkcjonalnością, ale też z największym szacunkiem do przeszłości. Nie chcemy niszczyć zabytkowych fresków, 500-letnich ścian, ale wykorzystując te elementy i dokładając do nich nowe funkcje, tworzyć nowoczesne wnętrza, z duchem historii.

Z jakimi wyzwaniami wiąże się inwestowanie w historyczne budynki?

W wielu przypadkach znacznie taniej byłoby wybudować budynek od podstaw niż poddawać rewitalizacji istniejącą nieruchomość. Remontowanie zawsze jest droższe. Do tego dochodzi nadzór konserwatorów zabytków - pod tym względem mamy rożne doświadczenia - świetne z Wrocławia.

Rozumiemy, że renowacja wymaga kompromisu, ale konserwator musi dostrzegać potrzebę zmiany funkcji, np. zaaranżowania więcej niż jednej łazienki na piętrze.

Do tego administracja publiczna, która nie działa dobrze, a niektóre procesy ciągną się latami. Urzędy nie mają dyscypliny czasowej, do pewnych kroków obligowany jest tylko inwestor. Urzędnik nie jest zaś zobowiązany do niczego. Taki stan rzeczy zniechęca przedsiębiorców do podejmowania inwestycji. Tymczasem wystarczy spojrzeć na przykład Mediolanu, gdzie na historycznym placu Duomo, naprzeciwko katedry, nad kamienicą, powstają dwie dodatkowe kondygnacje, na które zgodził się konserwator. W Krakowie taka inwestycja nie byłaby możliwa.

Uważam, że mamy prawo zmieniać charakter historycznych nieruchomości, np. dobudowując kondygnacje, tak by kolejne pokolenia mogły odcisnąć na nich swoje piętno. Nie mówię, by stawiać blokowiska w zabytkowej tkance. Wszystko musi powstawać ze smakiem.

Czy z powodu barier administracyjnych zdarzyło się Państwu zrezygnować z jakiejś inwestycji?

Jesteśmy konsekwentni. Teraz rozbudowujemy hotel Stary o dodatkową kamienicę, ale na ostateczne pozwolenie na budowę czekaliśmy aż sześć lat.

Czasem musimy zrezygnować z pewnych rozwiązań, np. w hotelu Stary planowaliśmy zabudować podwórze, ale zaniechaliśmy tej inwestycji, bo uchwała Rady Miasta Krakowa nie pozwala ingerować w ich historyczną część. Uważam, że inwestorom powinno dać się „wejść" do tych podwórek, bo obecnie nie przynoszą miastu dumy. Albo władza pozwoli na nowe rozwiązania w historycznej przestrzeni, albo pozostanie ona zaniedbana.

Restrykcje administracyjne z pewnością nie służą zabytkom. Wystarczy pojeździć po Polsce i zobaczyć, jak wiele zabytkowych obiektów jest w opłakanym stanie.

Współpraca z administracją to jedno. Jak tworzyli Państwo relacje z architektami?

Inwestycje realizujemy od 20 lat. Przez ten czas udało się nam wypracować pewne wzorce. Pierwszą adaptację hotelu Pod Różą w Krakowie zaczęliśmy w 1994 roku, potem był hotel Copernicus, pasaż Rynek 13, hotel Monopol w Katowicach, hotel Stary w Krakowie, Galeria Rynek 12, Stawowa, hotel Monopol we Wrocławiu, w międzyczasie Messalka na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, a obecnie jesteśmy w trakcie uzgadniania warunków zabudowy dla Grand Hotelu w Łodzi i w trakcie realizacji hotelu Warszawa w stolicy.

Na czym polegają te inwestycje?

Dawny hotel Warszawa przy Placu Powstańców Warszawy został wybudowany w latach 30. ub. wieku, w stylu art déco jako był symbolem nowoczesnej stolicy. Był wówczas najwyższym hotelem w Europie. Niestety został mocno zniszczony w okresie II wojny światowej, m.in. w czasie powstawania warszawskiego. Obiekt jest silnie związany z historią miasta i naszego kraju, a właśnie historia miejsca, w którym realizujemy dany projekt, jest dla nas bardzo ważnym aspektem.

Realizację hotelu Warszawa komplikuje budowa metra, ale mam nadzieję, że w najbliższym czasie będziemy mieli dostęp do obiektu i rozpoczniemy jego realizację. Hotel zostanie urządzony w klimacie lat 30. i stylu art déco. Mieliśmy dwie możliwości - utrzymanie nurtu socrealistycznego, w kierunku którym obiekt był modernizowany po wojnie, lub powrót do pierwotnej formy - wybraliśmy drugie rozwiązanie. Spotkało się to z falą krytyki, ale tych dwóch stylów nie da się przecież łączyć.

W nowym hotelu Warszawa wszystko będzie indywidualne.

Mamy teren w stolicy, na którym mogliśmy wybudować nowy obiekt, ale postanowiliśmy zacząć inwestycje hotelarskie w tym mieście od renowacji, bo taka jest filozofia naszej firmy. Na nowy hotel przyjdzie czas później.

Jeśli chodzi o Grand w Łodzi, to straciliśmy do tego miasta serce. To największy obiekt z naszego portfolio - 250-pokojowy. Myśleliśmy o nim jako o centrum kongresowym. Taki kompleks nie jest jednak w stanie funkcjonować bez parkingów, których tam nie było. Postanowiliśmy zatem zakupić sąsiadujący teren, którego w części właścicielem było miasto, a w części łódzka Imka. Po przejęciu działki od Imki, przez 4 lata zmagaliśmy się z miastem. Udało nam się kupić dwie z trzech działek. Nad łódzkim projektem ciągle pracujemy, ale został on odłożony w czasie.

W Polsce jest jeszcze kilka miast,w których moglibyśmy prowadzić inwestycje zgodne z naszą filozofią - rozważamy chociażby takie lokalizacje jak Poznań i Wrocław. Myślimy też o rozbudowie naszych hoteli - głównie tych w Krakowie. Poza tym przedmiotem naszej działalności w najbliższym czasie będą inwestycje zagraniczne.

Które inwestycje są dla Pana największym powodem do dumy?

Moim ulubionym hotelem jest hotel Pod Różą - mam sentyment związany zarówno z zakupem tej nieruchomości, jak i realizacją przedsięwzięcia. Równie wyjątkowy jest dla mnie hotel Monopol we Wrocławiu. To bardzo piękny projekt, którego realizacja przebiegła niezwykle sprawnie - od zakupu obiektu do kategoryzacji minęło zaledwie 2,5 roku - czas nieosiągalny w żadnym mieście naszego kraju. Urzędnicy byli bardzo precyzyjni w kwestii wymagań co do dokumentów. Same dobre rzeczy mogę także powiedzieć o Katowicach.

Czy szuka Pan inspiracji w Europie i na świecie?

Podróżując po świecie, nigdy nie korzystam z hoteli sieciowych. Zawsze są to obiekty butikowe, np. skupione w ramach grup Relais & Chateaux czy Small Boutique Hotels. Wybieram miejsca o dobrej architekturze, wysokiej jakości usług, serwujące świetną kuchnię i wina - takie przedsięwzięcia zawsze się obronią, nawet gdy obok powstaną kolejne hotele marek Hilton czy Marriott.

Najbardziej zachwycają mnie jednak obiekty sakralne, ujmują mnie francuskie klasztory z okresu wczesnego średniowiecza, które swoja monumentalnością, dbałością o linię i harmonię, nie pozwalają przejść obok nich obojętnie.

Kiedy mówimy o stylach architektonicznych potrafię zachwycić się kapiącym złotem barokiem - w pięknym hotelu w Wenecji, z barokowym wnętrzem, zawsze chce mi się zostać choć jeden dzień dłużej.

Jak ocenia Pan jakość architektury w Polsce?

Największym problemem jest brak strategii rozwoju miast. Samorządy nie panują nad tym, co i gdzie powstaje. Widać to choćby w Warszawie - potrzebny jest spójny plan, które części miasta będą pełnić funkcje metropolitalne, które kulturalne, a które handlowe. Nie ma też strategii co do dbałości o stare, zabytkowe obiekty. Przerażające jest prawo sprzedaży pojedynczych lokali w zabytkowych kamienicach, które skutkuje ich dewastacją i brakiem dbałości o cały budynek. Kiedy obiekt nie ma jednego właściciela, zawsze będzie w złym stanie.

Przykładem miasta, które traci na takiej polityce, jest na również Łódź. W latach 90. ulica Piotrkowska była piękna, 20 lat później nie da się po niej przejść, a na palcach jednej ręki da się policzyć wysokiej jakości kamienice.

Dobrym przykładem jest z kolei Wrocław, w którym widać dbałość miasta o jego rozwój.

W stosunkowo biednym kraju, jakim jest Polska, rodzina Likusów postawiła na luksus. To wymagało sporo odwagi...

Luksus jest odporny na zmiany koniunktury, a zamożni ludzie wydają pieniądze nawet w kryzysie. Szukają dobrej atmosfery, smacznej kuchni, indywidualnych wnętrz i świetnego serwisu. Nie chcą być anonimowi w danym obiekcie. Znamy naszych gości, wiemy jakie lubią wino, kiedy piją kawę i herbatę.

Polska jest krajem, który się bogaci i choć wciąż jest biedniejszy w porównaniu do Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji, czy trochę biedniejszych Włoch, to grono zamożnych ludzi wciąż się powiększa.

Dużą grupę klientów stanowią cudzoziemcy, którzy doceniają emocje, jakich dostarczamy im w naszych obiektach. Dzięki temu jesteśmy importerem zagranicznych pieniędzy do Polski.

Inwestowanie w luksusowe obiekty to długa i trudna droga, ale w długiej perspektywie bardzo się opłaca.

Nie ma chyba drugiej sieci hotelarskiej w Polsce, która otrzymałaby tak wiele nagród w międzynarodowych konkursach...

Rzeczywiście efekty naszych działań są bardziej doceniane za granicą niż w Polsce. W takim biznesie liczy się cierpliwość, konsekwencja i brak kompromisów polegających na rezygnacji z jakości. Dobre wnętrze do którego wykonania wykorzystano wysokiej jakości materiały funkcjonuje przez 20 lat i nie wymaga wielu prac naprawczych.

Tymczasem wszystkie budynki stawiane masowo przez wielkie firmy deweloperskie po 10 latach nadają się do remontu. Jeśli ktoś buduje tylko po to, by sprzedać lub refinansować inwestycję, nie interesuje się, jak będzie ona wyglądać w przyszłości.

Oprócz tego, że budujemy, pozostawiamy nasze nieruchomości w portfolio. Nawet w strategii na najbliższe 20 lat nie mamy planów ich sprzedaży. Ta filozofia odróżniania nas od konkurencji i nie dotyczy tylko hoteli. Gdy budujemy biura, staramy się, by były najnowocześniejsze, jak tylko się da, z najbardziej zaawansowanym technicznie wyposażeniem. Najemca już na etapie wjazdu do garażu jest identyfikowany przez system. Czeka na niego winda, a w jego pokoju uruchamiają się wszystkie systemy.

Materiały najwyższej jakości, nowoczesne rozwiązania technologiczne i topowe lokalizacje - to wszystko sporo kosztuje. Czy najemcy są w stanie ponosić wyższe koszty z tego tytułu?

Kryzys nam nie pomaga. W czasach spowolnienia wszyscy kierują się ceną, ale dzięki takim inwestycjom jak nasze powstają kolejne. To one budują warszawskie „city" i zmieniają ten kraj. Nie wszystko musi być robione w rytm pieniądza.

Podobał się artykuł? Podziel się!


Rekomendowane dla Ciebie