×
Subskrybuj newsletter
propertydesign.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole
REKLAMA
×

Szukaj w serwisie

Artystyczny upcykling. Martin Nielaba zmienia stare obiekty w dzieła sztuki

  • Autor: PropertyDesign.pl
  • 19 lut 2022 09:01
  • Aktualizacja: 19 lut 2022 09:32
Artystyczny upcykling. Martin Nielaba zmienia stare obiekty w dzieła sztuki
Martin Nielaba zachęca do odbierania swojej sztuki także przez dotyk. fot. archiwum artysty
Artystyczny upcykling. Martin Nielaba zmienia stare obiekty w dzieła sztuki
Artystyczny upcykling. Martin Nielaba zmienia stare obiekty w dzieła sztuki
Artystyczny upcykling. Martin Nielaba zmienia stare obiekty w dzieła sztuki
Artystyczny upcykling. Martin Nielaba zmienia stare obiekty w dzieła sztuki
Artystyczny upcykling. Martin Nielaba zmienia stare obiekty w dzieła sztuki
Artystyczny upcykling. Martin Nielaba zmienia stare obiekty w dzieła sztuki
Artystyczny upcykling. Martin Nielaba zmienia stare obiekty w dzieła sztuki

Martin Nielaba to artysta malarz, rzeźbiarz, a także wynalazca i mistrz szermierki. Znany jest z unikatowych obrazów olejnych i instalacji, z którymi wychodzi bezpośrednio do odbiorcy umieszczając je w przestrzeni publicznej, zachęcając do odbierania sztuki również przez dotyk. Nielaba jest jednym z prekursorów upcyklingu, a swoje działania w tym obszarze rozpoczął pod koniec lat 80. XX wieku. Nam opowiada m.in. o drugim i trzecim życiu obiektów, międzyprzestrzennej obecności sztuki i byciu artystą-rzemieślnikiem.

REKLAMA

Recycling, upcykling, gospodarka zrównoważonego obiegu to obecnie bardzo nośne tematy. Pan nowe życie nadawać zaczął przedmiotom już w latach 80. XX wieku. Czuje się Pan pionierem w tej dziedzinie?

Pod koniec lat 80-tych XX wieku kiedy to zacząłem wyrażać mój sprzeciw wobec konsumpcjonizmu i braku naszej dbałości o środowisko, słowo upcykling nie było nikomu znane. To wówczas rozpocząłem mój cykl przywracania starym zniszczonym obiektom użytkowym nowego życia, zamieniając je w unikatowe dzieła sztuki i jednocześnie zachowując pierwotną funkcję takich przedmiotów.

Na odnalezionych przeze mnie meblach, z których nikt nie chciał już korzystać lub były przeznaczone na śmieci, malowałem obrazy, które następnie pokrywałem wynalezioną przeze mnie żywiczną mieszaniną lakierową. Dzięki temu pokazywałem jak to, co uznajemy już za nieprzydatne i niewarte naszej uwagi zamieniało się w niezwykle ciekawy i unikatowy użytkowy obiekt sztuki, który powraca do życia w przestrzeni publicznej i prywatnej.

Było to wówczas bardzo pionierskie, co w szczególności pokazała moja pierwsza wystawa takich prac, która odbyła się w 1990 r. w Szwajcarii. To właśnie odwiedzający uświadomili mi, że jest to coś czego nie znają i namawiali mnie, abym kontynuował pracę w tym obszarze. Było to nowym spojrzeniem na obiekt codziennego użytku w kontekście klarownego zaprzeczenia ludzkiej obojętności na otaczającą nas naturę.

Oczywiście wszyscy znamy przykłady przedmiotów jakie zamieniono w dzieła sztuki, jak np. pisuar Marcela Duchampa, ale pozostały one jedynie w przestrzeni muzealnej ekspozycji nie mając możliwości powrotu do pierwotnego funkcjonowania w interakcji z odbiorcą.

Upcyklingował Pan przedmioty, kiedy upcykling w zasadzie nie istniał, wynalazł Pan własną powłokę żywiczną, którą pokrywa swoje prace, nadając im trwałość, ma Pan na swoim koncie przygodę z branżą modową przy kolekcji torebek… Mam wrażenie, że stale próbuje Pan wynaleźć coś nowego.

Jestem nie tylko artystą, ale również wynalazcą, co powoduje, że spektrum moich możliwości technicznych, warsztatowych w połączeniu z wyobraźnią podsuwa mi ciągle nowe rozwiązania. Wystarczy, że zobaczę jakiś problem lub obszar wymagający usprawnienia, a moja wyobraźnia natychmiast podsuwa mi różne pomysły. Dzięki temu mój wynalazek stosuję nie tylko w obszarze sztuki, ale również w innych dziedzinach.

Żywiczna mieszanina lakierowa, którą „narzeźbiam” na morfologię malunku początkowo miała służyć zabezpieczeniu obrazu, tak aby nie uległ on zniszczeniu. Koniecznym stało się wówczas dla mnie stworzenie takiego składu mieszaniny, która w najwyższym stopniu spełniłaby moje wymagania. Nie było to łatwe zadanie, jeśli weźmiemy pod uwagę sztukę, która nie zna kompromisów. 

Z czasem powłoka, którą widz odbiera jak szklaną powierzchnię pokrywającą obraz, stała się  definicją mojej sztuki i wyrazem całkowitego uproszczenia formy. Dzięki niej również oryginały moich dzieł wystawiane są w otwartej przestrzeni publicznej niezależnie do warunków pogodowych, a moje prace można doświadczać w sposób normalnie zabroniony w obszarze malarstwa - poprzez dotyk. 

Moja autorska technika aplikacji tej mieszaniny na różnego rodzaju materiały doprowadziła do projektu, który realizowałem w latach 90-tych XX wieku m.in. dla firmy Hermes Paris,  dla której wymyśliłem nowe możliwości aplikacji jedwabiu na skórze i drewnie. Podobnie było z firmą Seeger która szukała rozwiązania problemu zabezpieczenia toreb z włókna węglowego i skóry. 

W 1994 r. w Szwajcarii stworzyłem własną kolekcję luksusowych torebek, w której zastosowałem mój wynalazek aplikacji jedwabiu na skórze. Stworzona wspólnie z moją żoną w 2018 r. kolejna kolekcja unikatowych torebek/dzieł sztuki zatytułowana „Żywioły” jest już kolejnym etapem połączenia mojej sztuki z modą. W ramach tej kolekcji częścią każdej torby jest mój oryginalny obraz olejny, jaki namalowałem w tym celu na skórze. Dzięki temu kolekcja ta stała się ruchomą ekspozycją moich dzieł sztuki stale wędrujących w przestrzeni i dających możliwość doświadczania ich na wielu poziomach.

Jak wybiera Pan obiekty do namalowania na nich swoich obrazów? Jakie warunki musi spełnić przedmiot, aby stał się Pana “płótnem”?

Oczywiście dziś za wszystkim stoi moje ponad 30-letnie doświadczenie w twórczości. Z pewnością zachowałem niezachwianą świeżość spojrzenia, nie dając się zwodzić rutynie. Każdy obiekt może być dziełem sztuki i to wiem z definicji. Widzę wielowymiarowe piękno i to pomaga mi dobierać przedmioty, które stają się moim „płótnem”. Najważniejsza jest jednak interakcja z odbiorcą i świadomi kolekcjonerzy, którzy sami proszą o to, aby dzieło powstało na obiekcie z upcyklingu.

Od strony technicznej to właściwie nie ma powierzchni, na której nie mógłbym namalować swojego obrazu. Czasem są to stare blaty stołów, ale również skórzane krzesła czy też znane w przeszłości formy designerskie. Każdy obiekt i jego historia są dla mnie bardzo ważne i nie tylko dlatego, że są unikatowe i niepowtarzalne, ale również, że są niczym punkty zwrotne, wokół których powstaje dyskusja i energia, która pobudza do dalszego przemyślenia w jakim kierunku ludzkość powinna dalej iść.

Co ciekawe w mojej pracy stare obiekty zyskują nie tylko drugie, ale i trzecie życie. Obrazy, które maluję na ruchomych częściach przedmiotów użytkowych można odłączać od całości i eksponować również w klasyczny sposób na ścianie. Tak więc raz możemy podziwiać unikatowe dzieło sztuki w postaci stołu, a za chwilę jego blat może być odrębnym dziełem powieszonym na ścianie. 

Skąd czerpie Pan inspiracje?

W moim twórczym życiu było parę bardzo istotnych punktów zwrotnych i to też długa historia, i to one stały się punktem odniesienia do wszelkiej inspiracji. Jeżeli wyjdziemy z założenia, że nie ma przypadków we wszechświecie i że jest  tu absolutny porządek i nic nie zaczyna się i nie kończy, to otwieramy przed sobą nieograniczoną przestrzeń nazywaną inspiracją. Wówczas jest czas, inaczej  bezczasowość,  możliwość i potencjał, by spojrzeć na zjawisko w całkowicie indywidualny sposób, a zatem inny niż ktokolwiek wcześniej. To jest moja inspiracja dająca moc, dynamikę dla nowego spojrzenia.

Dotyk jest ważny w odbieraniu sztuki?

Instrumenty muzyczne musimy dotknąć, by wydały dźwięk. Dla mnie dzieło sztuki jest jak  unikatowy instrument, a sam  dotyk jest niebywale ważny, gdyż pomaga zgłębić własną naturę. To coś bardzo intymnego co zachodzi między materią a naszą wrażliwością. Otwiera umysł, a czasem i go łamie. Dlatego już od wielu lat daję odbiorcom możliwość doświadczania mojej sztuki również poprzez dotyk. Z tego co obserwuję mam już swoich naśladowców, a część z nich nawet przypisuje sobie pionierskość takiego działania.   

Ponieważ możliwość organoleptycznego kontaktu z moimi pracami jest bardzo niespotykana, a dla niektórych wręcz niezrozumiała, to zdarzają się również osoby, które nie mają odwagi, aby np. usiąść na fotelu, na którym stworzyłem obraz. Jest to proces łamania pewnych przekonań, będący  twórczym i otwierającym nowe postrzeganie, nie tylko samego dzieła sztuki. Odbiorcy pozostawiam wybór i czas naturalnego zbliżenia z taką pracą. 

Gdyby miał Pan wybrać: wystawa stała w galerii sztuki, instalacja w przestrzeni miejskiej, połączona z architekturą miasta czy wnętrze mieszkalne wypełnione odmienionymi przez Pana przedmiotami, gdzie domownicy mogą na co dzień wchodzić w interakcje z Pana sztuką, cały czas używając odmienionych przez Pana przedmiotów – którą “drogę” preferowałby Pan dla tworzonych przez siebie dzieł?

Jeżeli teraz czytelnicy z uwagą prześledzą Pani pytanie, to już tu widać opis, doskonały szkic spójnej ekspozycji. Dokładnie tak wygląda oś przesłania jaką niosę w mojej sztuce. Otóż świat jest spójny i nawet jeżeli przez nadmierną konkretyzację rozszczepiamy zjawiska, to tak właśnie widzę ekspozycję moich prac. To przestrzeń, której wibracja przechodzi tak jak brzmi pytanie.

Idąc do galerii sztuki na wystawę przechodzimy najpierw przez przestrzeń miejską. To ważne dla mnie miejsce, bo tam widz w relacji z moją sztuką nie jest niczym ograniczony, a dzieła stają się częścią architektury miasta. Wchodząc do galerii mamy już odmienny kontakt z dziełami, który jest również istotny. Przestrzeń prywatna - mieszkalna daje możliwość interakcji bezpośredniej z twórczością, co jak dowiaduję się od kolekcjonerów moich prac daje im szansę eksplorowania ich jeszcze raz w innym wymiarze. W efekcie każda z tych przestrzeni jest jednocześnie początkiem i końcem kolejnej i tak widzę moje dzieła w ciągłym ruchu międzyprzestrzennym

W tworzonych przez Pana dziełach zaczyna Pan od tworzenia malunku, później nakłada kilka warstw stworzonej przez siebie mieszaniny, dochodzi do tego szlifowanie, polerowanie… Czuje się Pan czasem rzemieślnikiem oprócz bycia artystą?

Czasem zastanawiam się jak radzą sobie krytycy sztuki i doradcy, którzy z daną materią nigdy „rzemieślniczo” nie pracowali. Mógłbym wymienić całą rzeszę wybitnych artystów na świecie, którzy tak jak ja odpowiedzieliby: oczywiście, że czasem również rzemieślnikiem!

W subtelnych procesach twórczy kontakt z opracowywaną materią daje nieprzebrane bogactwo wiedzy i wglądu w to, co tworzymy i z jakimi energiami pracujemy. Z zewnątrz wygląda to tak jak bym szlifował lub polerował obraz, ale ja widzę zmiany, procesy, które uruchamiają moje pełne rozumienie tego co tworzę. Tu nie ma nic z mechanicznego powtarzania się.

My artystyczni „rzemieślnicy”  myślimy, tworzymy i nagle w spontanicznym akcie przerywamy ten proces i zatracamy się poniekąd za cenę bycia twórcą i tworzywem w jednym akcie. Dokonujemy procesu transformacji. 

W ostatnich kilku latach sztuka coraz śmielej wchodzi w przestrzenie publiczne, biurowe, mieszkalne. Polacy jako społeczeństwo dojrzeli do obcowania ze sztuką na co dzień?

To moje życzenie i praca, by tak było. Wystawy moich prac odbywają się w przestrzeni publicznej i prywatnej i mam tu duże doświadczenie, łącznie z wandalizmem jednego z najważniejszych moich dzieł. Co również ciekawe, w związku ze zniszczeniem moich prac spotkałem się z hejtem mojej osoby i twórczości mimo, że to ja utraciłem bezpowrotnie bezcenną część mojej twórczości, którą prezentowałem w przestrzeni miejskiej w Katowicach.

Oczywiście wszystko wymaga czasu i edukacji. Polacy to bardzo zdolny i wrażliwy naród, uczy się i to szybciej niż wiele innych narodów. Z tego co widzę dość mocno propagowane jest inwestowanie w sztukę, ale na zasadzie modeli biznesowych. A to wszystko powinno być odwrotnie.

Najpierw należy edukować od podstaw, jaka jest wartość twórczych umysłów i ich wkładu w rozwój kultury i naszego dziedzictwa, co nie tylko przekłada się na sztukę a priori, ale na wzrost samoświadomości społecznej. Sztuka to piękno, prawda, uniwersalizm i tolerancja i takie wartości przyciągają spojrzenie świata. W tym zawarta jest dojrzałość do obcowania z sztuką na co dzień, czyli czymś ponadczasowym, czego nie należy mylić z biznesem.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiała Anna Sołomiewicz

Podobał się artykuł? Podziel się!


Rekomendowane dla Ciebie