Zmierzam od dłuższego czasu w obranym kierunku, który konsekwentnie realizuję. Chodzi o to, żeby być coraz lepszym w tym co się robi. Nie muszę konkretnie planować, bo kierunek mam ściśle określony, dla mnie to kierunek profesjonalizm - mówi Krystian Kowalski, projektant, założyciel pracowni Krystian Kowalski Industrial Design.
W 2018 roku został pan okrzyknięty Designerem Roku przez Instytut Wzornictwa Przemysłowego. W uzasadnieniu napisano: „Dobre wzory wyrobów masowej produkcji są wartością gospodarczą. Dobre wzory są również wartością kulturową”. Czy to było dla pana zaskoczenie?
Nie spodziewałem się wyróżnienia, ani o nie nie zabiegałem. Staram się robić swoją pracę i cieszę się, że moje projekty spotykają się z uznaniem. Odczuwam satysfakcję, że moja praca została zauważona. Uważam, że dużą rolę w moim wyróżnieniu odegrały takie projekty chociażby jak fotel Oyster dla marki Comforty czy zestaw mebli Grace dla marki MDD. I tak Grace zdobywa kolejne nagrody na świecie, tym samym robiąc małe zamieszanie na rynku. Jest rozpoznawalnym produktem, co ważne kojarzonym zarówno z marką, jak i z moją osobą. Dobre produkty generują zysk i rozpoznawalność. Sukces firmy jest przez produkt, i ja właśnie tak rozumiem swoją rolę.
Czy sukces można zaprojektować?
Myślę, że tak, choć nie wiem ile osobom się to naprawdę udało. Patrząc retrospektywnie na kariery zawodowe projektantów, nie na swoją własną, to można spróbować zdefiniować pewne elementy, które zeskalowały biznes projektowy. Na pewno nie powinno się poddawać trendom. To oczywiście silna pokusa dla projektantów, aby podążać według tendencji dobrze sprzedających się w prasie czy też wizerunkowo. Ale wpisanie aktualnego trendu w projekt, kompletnie może się nie przełożyć na biznes, bo za tym nie pójdą konkretne zlecenia.
Nie tracę energii na pogoni za trendami, ale wnikliwie analizuję, co można zrobić w ramach projektowania z konkretną firmą na różnych poziomach. Dla mnie zawsze punktem wyjścia do działań jest produkt. Produkt jest inspiracją - jak o nim opowiadać, jak budować wizerunek i skojarzenia z marką. I to daje zmierzalny efekt.
Współpracuje pan z różnymi markami meblarskimi. Na ile można rzeczywiście to pogodzić i na ile projektant może być elastycznym?
Należy uszanować własną wypracowaną filozofię i kierunek, w którym podąża marka, i spróbować "rezonować", co nie zawsze musi oznaczać 100-procentowej zgodności. Czasem warto też zaskoczyć i spróbować zaproponować, coś nowego. To może być eksperyment, pewnego rodzaju pobudzenie nowej funkcji czy estetyki mebla, a nawet trochę jej negacja. Jednak zawsze trzeba uwzględnić w jakich obszarach funkcjonuje marka, co może się sprawdzić i z taką świadomością wchodzić w nowy projekt. Nie ma znaczenia ego projektanta, musi to być wynik przemyśleń, tego co się dzieje na rynku, co można wnieść nowego i jak otworzyć tym samym na nowe markę.
Zawsze szukam i dążę do tego, aby wnieść coś nowego do firmy. Nie chodzi o odkrywanie innowacji, dla mnie zresztą to wyświechtane słowo, czy w ógole odkrywania na siłę. Rozumiem to poprzez wprowadzanie takich elementów, które spowodują, że produkt będzie lepszy w kontekście marki.
Wspomina pan o tym, że projektant powinien otworzyć markę na nowe. Czy ma pan takie doświaczenie?
Podam przykład mojej współpracy z marką Comforty. Kiedy zaczynałem współpracę z firmą, wówczas marka opierała się na tradycyjnych technikach tapicerskich, które bazowały na pewnej konstrukcji i używaniu przez to konkretnych surowców i materiałów. Tapicerowanie było na wysokim poziomie, ale wnętrze mebla wykonano tradycyjnym technikami i przez to mebel miał ograniczenia min. związane z gabarytem. Optymalne dla mnie było wprowadzenie technologii, która daje większe możliwości kształtowania bryły. Wybrałem metodę odlewania pianki, czyli szycia pokrowca, który leży jak dobrze skrojony garnitur. Wykorzystując tę umiejętność zaawansowanego tapicerowania zaprojektowałem fotel Oyster, a później krzesła Ripple.
To dla mnie świetne przykłady połączenia zaawansowanej techniki tapicerowania i konstrukcji z tradycyjnym rzemiosłem meblarskim.
To przykład, że warto wprowadzać zmiany. Sprawdziło się, że szukając nowego można wyjść od produktu. Moje działanie przełożyło się na odbiór marki i poszerzyło grono odbiorców. Produkty zaczęły się sprzedawać w miejscach, gdzie do tej pory nie były obecne.
Jest taka anegdota o meblach Picassa, który wymyślił meble do nowego domu. Pięknie je naszkicował i stwierdził, że właśnie takie chce mieć. Malarz udał się do technologa, który miał je wykonać, i okazało się, że w takiej formie jakie je zaprojektował Picasso nie można ich zrobić, są niewykonalne. Czego zatem nie da się zrobić, a co zrobić powinno się w procesie projektowania?
Ta anegdota opowiada też o stereotypie jaki funkcjonuje w kontekście "wizji" szalonego artysty, a także o negatywnym stereotypie o projektantach, którzy poza ekspresją nie wiedzą jak to zrobić. Jak dotrzeć do efektu końcowego?
Jest to często łatwe tylko na papierze...
Bo papier podobno wszystko przyjmie, zaś w produkcji nie jest to tak lekkie i szybkie. Ważne jest oczywiście zachowanie artystycznych walorów projektu. Trzeba mieć też umiejętność wdrażania tych pomysłów. Znaczenie ma praca zespołowa, komunikowanie się z działami wdrożeń, inżynierami, technologami, którzy wykonują pierwszy wzory prototypów.
Rozmawia pan o tym z producentem?
Ważne jest rozmowa z producentem. Powiedzenie tego, że nie dostanie tylko "gołego" projektu, ponieważ za projektantem stoi konkretna wiedza i umiejętności. Tu chodzi nie tylko umiejętność wizualizowania projektu w postaci szkicu czy renderu 3D, ale też budowania modeli czy prototypów. To też rozmowy z technologami z działu wdrożeń o potencjalnych możliwościach: jak najlepiej zbudować konstrukcje, kształt aby produkt był jak najlepszy pod względem jakości, aby można było optymalnie uszyć pokrowiec itd. Takie ustalanie trzeba zrobić przed uruchomieniem procesu produkcyjnego. Proces powinien być powtarzalny, gdzie przy 50, 100 i 1000 wzorze tego samego krzesła będzie tak samo dobrze uszyte. Ważne jest przemyślenie formy. Od samego początku mam postawiony sobie taki cele. Parę lat temu trudno było powiedzieć producentowi o tym, że jest się projektantem-artystą, bo się tak stwierdzeniem wiele ryzykowało. Negatywny stereotyp projektanta-artysty pokutował jeszcze nie tak dawno temu. Teraz znajdujemy się w zupełnie innym punkcie. Możemy śmiało mówić, że wartością są walory artystyczne - tak trudne do wycenienia i wyjściowego oszacowania. Praca z projektantem, który ma polot artysty jest jedną z większych dodanych wartości jaką może otrzymać w ramach produktu producent.
Czyli kluczowe jest połączenie artystycznej wrażliwości projektanta z twardą wiedzą technologiczną?
Tak, trzeba posiąść dwie umiejętności: wyjściowego artysty, który będzie widział szerzej i potrafił wnieść wrażliwość w projekt, ale też twarde rzemieślniczo- inżynieryjne pozwalające wdrożyć wizję w najlepszym możliwym efekcie.
Czy rozwój danej linii mebli jest wpisany zawsze w projekt? Czy może jest wyrazem chwili na zasadzie udało się, więc idziemy w tym kierunku?
Uważam, że kolekcje są mocniejsze niż pojedyncze produkty. Linia produktowa jako objawienie się kolejnych typów i zbudowanie kolekcji pokazuje, że pomysł wyjściowy jest dobry i można go zaaplikować szerzej. Trzeba jednak uważać, bowiem nie można podchodzić do tego z automatu, że wszystko da się zrobić w jeszcze innej funkcji czy rozmiarach. To może być ryzykowne, dlatego trzeba nauczyć się w pewnym momencie zatrzymać.
Powiedzieć sobie w odpowiednim momencie: stop?
Z doświadczenia wiem, że czasem lepiej zostawić jeden mocny produkt niż starać się budować kolekcje, która będzie niedobra. Trzeba też czasem umieć spróbować i jeśli ta próba zakończy się sukcesem to kolekcja mebli też okaże się mocniejsza. Jeśli rzeczywiście wszystko gra, to taka kolekcja będzie wdzięcznym narzędziem dla architekta, który może udanie wpisać ją w projekt wnętrz. Czasem też można zobaczyć w takim projekcie wnętrz, że np. nie zadziałała dobrze kolekcja i wtedy nie warto jej rozwijać dalej. Ważne jest uzyskanie dobrego efektu końcowego, czyli zorganizowanie dzięki kolekcji mebli - spójnych przestrzeni o różnorodnych funkcjonalności.
A na ile wyobrażenia projektanta - wytwórcy a odbiorcy są różne, każdy inaczej postrzega ten sam produkt?
Twórca też jest odbiorcą, wiec rozumienie jest bardzo podobne. Dla projektanta i odbiorcy tak samo ważna okazuje się estetyka i funkcjonalność. Ważna dla obu stron jest jakość produktu. Za każdym razem chce, aby mój produkt wychodził dobrze, dlatego zwracam uwagę na technologię i samą bryłę, w której tkwi piękno. Pracuje nad proporcjami, na tym jakie są napięcia łuków w bryłach itd. po to, aby było to piękne, wygodne, ale także jakościowe. Odbiorca chce mieć rzeczy wygodne i ładne i to nie tylko w momencie kiedy je zakupi, ale i za rok czasu. Na twórcy ciąży obowiązek, pewna odpowiedzialność, aby dostarczał produkt nie tylko wizualnie piękny, funkcjonalny, ale też jakościowy.
Ktoś stwierdził że Bauhaus zaprojektował już wszystko, teraz jest tylko kopiowanie. Na ile jest to prawdziwe stwierdzenie?
Doceniam Bauhaus, który w dzisiejszym świecie pełnym zmiennych trendów, zawsze będzie pewnym odniesieniem. Historycznym momentem było powstanie Bauhausu, bo pojawili się twórcy, którzy mieli coś ważnego do powiedzenia. Zaznaczyli swoje piętno w kulturze. Takie momenty mają miejsca cyklicznie, i jedne będą bardziej wybrzmiewać, a inne mniej. Jednak w danym czasie na ziemi nie można zaprojektować wszystkiego, co istnieje. To nie jest możliwe, jeśli się patrzy chociażby z perspektywy technologii. Kiedyś nie było technologii, które są dostępne dziś, a za 50 lat czeka nas też pewnie kolejna rewolucja technologiczna otwierająca nowe możliwości.
Uważam, że my jako projektanci mamy jeszcze wiele do powiedzenia. Bo inaczej nie miałoby sensu nic projektować. Projektanci, artyści mają potrzebę tworzenia, nie tylko wyrażania własnego ego, ale też poszukiwania i odkrywania czegoś nowego. Nic nowego by nie powstawało, jeśli byśmy założyli, że tylko możemy się do czegoś odnosić i powtarzać. Czym innym jest przetwarzanie w sztuce, że można pewne rzeczy zapożyczyć, przetwarzać i na tej kanwie budować coś nowego, ale to się dzieje zupełnie innym głosem. Warto nie zamykać sobie ścieżek.
Wspomina pan, że warto otworzyć się na nowe, poszukiwać i odkrywać. Czym zaskoczy nas pan w najbliższym czasie? Czy ma pan konkretne plany, a może marzenia do zrealizowania?
Nie planuję za bardzo, ani nie kalkuluję, co do tej pory mi się sprawdzało. Teraz też szczęśliwie nie mam czasu na to żeby robić dalekosiężne plany, bo dużo się dzieje w mojej pracowni. Żyję bardzo dynamicznie. Zmierzam od dłuższego czasu w obranym kierunku, który konsekwentnie realizuję. Chodzi o to, żeby być coraz lepszym w tym co się robi. Ważna jest dla mnie nauka zdobywania doświadczeń, co mi się udaje. Jestem zadowolony z miejsca, w którym teraz się znajduje. Nie muszę konkretnie planować, bo kierunek mam ściśle określony - dla mnie to kierunek profesjonalizm.
© Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Projektant i Wspólnik Open Architekci
Projektant i Wspólnik Open Architekci
Projektant i Wspólnik Open Architekci
Dyrektor Generalny Majkut Design
Projektant Pracownia Architektoniczna 1997 sp. z o.o.
Vice Prezes Zarządu, Współwłaściciel, Architekt-Partner APA Wojciechowski Architekci