Kiedyś szkicował dla renomowanej pracowni Tremend, dziś prowadzi własne, innowacyjne studio architektury wnętrz MIXD. Jak mówi, to jedyne tego typu biuro projektowe w Polsce. W czym tkwi jego wyjątkowość? W którą stronę zmierza projektowanie obiektów komercyjnych? Dlaczego warto być projektantem-Instagramowiczem? I co go wiąże z EPP? O tym opowiedział nam Piotr Kalinowski, CEO MIXD.
Czym jest MIXD? Jaka była historia powstania firmy? Jaka droga do niej prowadziła?
Piotr Kalinowski, MIXD: Często spotykałem klientów, którzy potrzebowali usług bardzo dobrych architektów wnętrz, ale nie mogli pozwolić sobie na pracę z młodymi, zdolnymi pracowniami, które były nieprzygotowane do projektowania dużych powierzchni biur lub hoteli. Duże firmy projektujące wnętrza komercyjne nie posiadały wizji, innowacyjności i świeżego spojrzenia zdolnych, małych pracowni.
MIXD jest agencją projektowania, która głównie opiera się na kreowaniu doświadczenia - jest to dla nas zdecydowanie ważniejsze niż projektowanie dekoracji. Łamiemy status quo na rynku, który mówi, że dobry design robią tylko małe studia projektowe. MIXD to odpowiedź na potrzeby dużych firm, hoteli butikowych i operatorów bądź franczyzobiorców marek sieciowych, konsultantów, doradców hotelowych i biznesowych, właścicieli przestrzeni biurowych. Jesteśmy otwarci na wszystkich tych, którzy posiadają dużą przestrzeń do zaprojektowania, stoją przed dużym wyzwaniem i szukają partnera do jego realizacji - z wizją, z warsztatem i doświadczeniem. Jesteśmy firmą, która bierze na siebie odpowiedzialność za efekt, produkt, usługę, ale również konkretną estetykę, ergonomię, a czasem nawet eksperyment.
A Pan? Jaka była Pana droga do zostania projektantem?
Moja droga jest wyboista, w życiu próbowałem wielu rzeczy. Skończyłem architekturę na Politechnice, ale uznałem, że projektowanie budynków nie jest dla mnie. Próbowałem również być kierownikiem projektu w budowlance – wydaje mi się, że byłem w tym niezły, ale nigdy tego nie pokochałem. Swoje miejsce znalazłem w projektowaniu wnętrz i grafice – szczególnie w obszarze komercyjnym, w pracy z markami. Uwielbiam brandy! Potrafię je tworzyć i sprawić, by mówiły i były jak ludzie oraz żeby miały swój charakter. Zajmuję się również doradztwem w tym zakresie. Pracowałem jako Design Director, prowadziłem oddział we Wrocławiu dużej polskiej firmy architektonicznej, z która osiągnąłem sporo sukcesów – byliśmy rozpoznawalni, otrzymaliśmy międzynarodowe nagrody. Nie brakowało wyzwań, dużej pracy, presji i odpowiedzialności. Prowadziłem nieraz paręnaście projektów na raz, co dawało dużo satysfakcji i ogromną dozę nauki. Jednak w którymś momencie skończyły się możliwości rozwoju i… powstał MIXD. Ten projekt reprezentuje moje podejście do projektowania i biznesu. Jest nowa drogą.
Jakie projekty bierzecie głównie na celownik? Komercyjne, prywatne, publiczne?
Tylko komercyjne. Publiczne również, ale tylko wtedy, kiedy eksperymentujemy z podejściem non-profit. Komercyjne to niewdzięczne słowo - jestem jednak przedsiębiorcą i nie boje się tego mówić. Lubię pracować dla dużych firm i być dla nich partnerem. Rozumiem specyfikę biznesu, wyzwania, ale i niezbędne kompromisy. Nasz obszar to hotele – również te połączone z biurami i centrami handlowymi. Nasz obszar działań to hospitality - właściwie mieści on w sobie również koncepty gastronomiczne (F&B), także te na dużą skalę. Jesteśmy jedną z niewielu firm w Polsce, która rozumie specyfikę hotelarstwa, zmian w podróżowaniu – społecznych i ekonomicznych. Hotele i biura na świecie przechodzą rewolucję. My takie rewolucje lubimy, przez co mamy świeże spojrzenie na projektowanie.
Skąd się wzięła taka specyfikacja? Te realizacje dają największe pole do popisu projektantowi?
Tak, projektowanie dużych, skomplikowanych powierzchni, z zachowaniem dobrej jakości to duże wyzwanie. Trzeba umieć decydować się na kompromisy, pozostać ciągle czujnym i gotowym do dialogu i komunikacji. Projektując restaurację o pow. 400 mkw. nie ma tych problemów, które spotykamy projektując 4 tys. mkw. hotelu z trzema restauracjami. Zespoły projektowe są większe, zachodzą wtedy inne procesy tworzenia. Trzeba być w ciągłym ruchu i podejmować małe, ale trafne decyzje projektowe, a to uwielbiam najbardziej.
Jaki jest zespół projektowy MIXD? Przypuszczam, że nie są to przypadkowi ludzie…
Wyznajemy zasadę – hire hard, manage easy. Mam tą przyjemność, że zgłaszają się do nas ludzie ambitni, którzy sami chcą u nas pracować. Jeśli szukamy kogoś, jesteśmy bardzo wymagający, ale też bardzo otwarci. Szukamy ambitnych ludzi dopasowanych do zespołu i chcących się uczyć. Mój kolega z zaprzyjaźnionej pracowni Mamastudio określa to w ciekawy sposób: „Czy widziała Pani film Ocean11? Jesteśmy właśnie takimi małymi zespołami, zdolnymi zrobić wszystko”. Mamy wspaniałych, wyspecjalizowanych projektantów - każdy jest inny i pracuje w inny sposób. Nasz proces projektowy dzięki temu jest wyjątkowy. Jedna z naszych architektek, Asia, zdobywała szlify w najlepszych pracowniach – u Vincenzo di Cotis, Doroty Koziary… Z kolei inny projektant, Paweł, to wychowanek Mikołaja Wierszyłowskiego. Ci wszyscy ludzie wskakują do MIXD, które uczy ich nowego podejścia do zawodu projektanta. Jesteśmy zespołem kupującym młodych i utalentowanych, którzy potem stają się gwiazdami. Płacimy lepiej, dajemy więcej luzu, ale i odpowiedzialności. Zależy mi na tym, aby MIXD stało się pewną kulturą pracy.
Jakie realizacje Państwa autorstwa wzbudzają w Panu emocjonalny dreszczyk? Które z nich były najbardziej spektakularne?
Mam duży sentyment do projektów, wielu jeszcze niezrealizowanych, z mojej poprzedniej pracowni, w której spędziłem 6 lat. Wraz z zespołami zaprojektowałem ok. 80-100 koncepcji hoteli, biur i budynków, które są lub będą zrealizowane. Najprzyjemniej wspominam projekty już zrealizowane np. Novotel Wrocław Centrum, który otrzymał International Property Award i A’Design Award albo Ibis Styles Budapest Center, który nadal uznaje się za flagshipa Ibis Styles. Z drugiej strony jest masa ciekawych projektów w MIXD, o których na tę chwilę nie mogę mówić. Rozpoczęliśmy przebojem współpracę z EPP, właścicielem największych centrów handlowych w Polsce, jak również z dużymi sieciami hotelowymi, które wprowadzają do Polski swoje najbardziej „odjechane” marki. Projektujemy też niezwykle ciekawe zagraniczne koncepty, jednak na razie są one tajemnicą.
Nie ograniczacie się jedynie w granicach Polski. Który kraj jest najciekawszy z punktu widzenia projektanta?
Największym wyzwaniem jest projekt na Bali, który przygotowujemy w oparciu o ideę upcyclingu. Kryzys „plastiku” w obszarze Pacyfiku specjalnie mnie interesuje. Wiem, że lokalni mieszkańcy na wyspach nieraz wykorzystują i wykupują odpady z konstrukcji luksusowych hoteli, aby ulepszyć swoje domy. Chcę w tym projekcie pokazać, że efekt „luksusu” można osiągnąć również za pomocą śmieci z plaż oraz z lokalnych odpadów. Myślę, że podejście recyclingu niedługo nie będzie fanaberią, a przymusem - eksperymentuję z projektem wiedząc, że w przyszłości będzie to standard. Rozmawiamy także z wieloma wspaniałymi markami np. z Londynu, z Nowego Jorku czy z Niemiec. Planujemy szybki rozwój zagraniczny i otwarcie placówek w innych miastach i na kilku kontynentach. Szukamy nowych dróg i jesteśmy zaskoczeni tym, jak wiele współczesny świat nam oferuje.
Dużo Pan podróżuje. To ciągła inspiracja?
Tak. Podróż to główna inspiracja do projektowania. Nieraz dostaje pytanie: skąd brać inspiracje? Inspiruje mnie komunikacja i ruch, czyli współczesne życie. To, co dzieje się na styku rozmowy ludzi, obserwacji otoczenia i ruchu, muzyki i innych języków komunikacji, przekładam na styl wizualny. Pozwala mi to łamać schematy, które są w nieskończoność kopiowane z Internetu i szukać nowych rozwiązań. Ostatnio jestem zafascynowany ruchem „ugly culture” reprezentowanym przez takie portale czy studia, jak Decorhardcore albo Ugly Design. Kolejna inspirująca rzecz to nostalgia – transformacja przeszłości przez współczesność. W projektowaniu jest ona bardzo powszechna – daje ogromne możliwości kreacji. No i oczywiście podróż. Wszystkie detale z podróży, mogą stać się inspiracją do projektowania. Ostatnia wizyta w nowojorskim biurze Kickstarter dała mi wiele do myślenia. Zwiedzałem także kilka lokalizacji WeWork – są to marki, które nie przejmują się stanem zastanym, ale zmieniają i „przyspieszają” nasze rozumienie designu.
Silnie działacie na Instagramie. Czy w dzisiejszych czasach technologia jest absolutnym must-have dla projektanta? Bez niej nie istnieje? Dlaczego dla Was jest tak ważna?
Instagram to moja rozmowa ze światem. To miejsce, gdzie rozmawiam z ludźmi o designie, dzielę się swoimi podróżami oraz odkrywam nowe wizualne bodźce. Pinterest jest bardziej „ustawiony”, przygotowany na rzeczy ładne. Instagram to żyjący organizm, ze wszystkimi niedociągnięciami i autentyczną kreatywnością ludzi. W obecnych czasach technologia to już nie jest dodatek do życia. Dorastające generacje urodziły się z komórką w dłoni. To diametralnie zmieni prawa marek hotelowych, biur, pracę w korporacji. Pokazujemy firmom, jak szybko się to dzieje oraz dlaczego się to dzieje. Często są one zaskoczone kreatywnością własnych pracowników. Organizujemy np. warsztaty dla dużych firm, dzięki którym managerowie albo dyrektorowie mogą porozmawiać ze swoimi pracownikami na temat swojego biura, jego designu i ich potrzeb. Proces, który oferujemy umożliwia zaproszenie klienta do dialogu. Technologia daje nam możliwości, jakiej firmy kiedyś nie miały. Nie oglądam się na nikogo - wprowadzam w życie nowe wizje projektowania w Polsce.
Obecne czasy to kalejdoskop. Jak nadążyć za trendami i odróżnić ziarno od plew?
Obecne czasy określam jako multitrendy – wiele ruchów dzieje się równocześnie, wzrasta i upada o wiele szybciej niż kiedyś. Nie da się nadążyć za trendami, bo zmiana jest bardzo szybka. Jedyną drogą jest przestać gonić za tym, co modne, a szukać autentyczności. W tej chwili dla EPP odmieniamy jedną lokalizację, nawiązując do autentyczności miejsca i transformujemy ją przez nostalgię. Efekt tego procesu otworzył nam drogę do kolejnych realizacji, które będziemy poddawać transformacji w innych Polskich miastach. Autentyczność miejsca, człowieka i historii to jedyne, co może pozwolić nam się na chwilę zatrzymać, zastanowić i poczuć się znów człowiekiem. Po tym możemy wrócić do szybkiego życia. M.in. dlatego działamy na całym świecie, przy jednoczesnym prowadzeniu życia we Wrocławiu i pielęgnacji lokalności. To z niej bierzemy jakość.
Nad czym dziś pracujecie?
Po sześciu miesiącach działalności studia, przekroczyliśmy nasze wszystkie plany dwukrotnie - finansowo, rozwojowo i mentalnie. Prowadzimy projekty dla najciekawszych marek na świecie - projektujemy na Bałkanach, w Londynie, Warszawie, Szczecinie, naszym Wrocławiu, nad Bałtykiem, na Bali. Niedługo może zawitamy do Nowego Jorku, może do Niemiec, a może gdzieś jeszcze. Jesteśmy otwarci na nowe, bo nowe już jest tutaj.
© Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Architekt FBT Pracownia Architektury i Urbanistyki
Architekt Kazimierski i Ryba sp.j.
Architekt Kazimierski i Ryba sp.j.
Architekt PRC Architekci
Architekt, założyciel nsMoonStudio
Generalny projektant, właściciel S.A.M.I. Architekci