Mijający rok dał się mocno we znaki całej branży budowlanej. Największym problemem budowlanki okazały się braki kadrowe.
Gwałtowne skoki cenowe, lekkie i chwilowe stabilizacje, a przede wszystkim ogromny ubytek pracowników. Mijający rok dał się mocno we znaki całej branży budowlanej. Pracy w tym roku nie brakowało, a wzrosty kosztów mniej uciążliwe niż rok wcześniej. Jednak to braki kadrowe były kluczowym problemem większości firm – mówią eksperci ze Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji i zapowiadają, że nadchodzący rok może być bardzo podobny.
– W tym roku firmy zrzeszone w naszym stowarzyszeniu nie narzekały na brak zleceń. A i pierwsza połowa przyszłego roku wydaje się być pełna w zlecenia. Skoki cenowe też nie są już tak problematyczne dla firm, bo w tym roku coraz częściej pojawiały się okresy stabilizacji, a wahnięcia nie były duże. Największym problemem pozostaje brak wykwalifikowanych pracowników, który z pewnością pojawi się i w przyszłym roku – wyjaśnia Grzegorz Tymoszewski, prezes Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji.
Tegoroczna inflacja dogoniła także branże budowlaną, przez co przez większość roku ceny materiałów budowlanych rosły, mimo okresowych stabilizacji, zatrzymując się na poziomie nie widzianym od początku wojny w Ukrainie. Te jednak nie oznaczają ogromnych spadków na horyzoncie, bo coraz częściej płyną sygnały o wstrzymywaniu produkcji wybranych materiałów budowlanych, co jest efektem wzrostu cen energii. Już teraz producenci niektórych materiałów, jak styropian czy wełna mineralna, której cena w przyszłym roku może skoczyć nawet do 500 zł za metr sześcienny. Zapowiadane podwyżki chemii budowlanej zatrzymają się zapewne w okolicach 17%.
Największym problemem tego roku był ogromny ubytek pracowników. Według danych Stowarzyszenia Wykonawców Elewacji branża budowlana od początku roku straciła nawet 40% zatrudnionych, wliczając w to wybuch wojny w Ukrainie, zmianę zawodu czy decyzje o wyjeździe na zachód do Niemiec, Holandii czy Kanady. I to koszty zatrudnienia będą najwyższe także w przyszłym roku. Bo już teraz wynagrodzenie skoczyło o 10-15 zł na metrze kwadratowym i dalsza presja na wynagrodzenia wywołana inflacją jest oczywista. Przy braku wyspecjalizowanych fachowców to wysokie stawki są zachętą przy zatrudnieniu.
– Przyszły rok to dalszy brak wystarczającej liczby pracowników i kolejne podwyżki stawek wynagrodzenia. Budowlańcy należą do grup zawodowych stale i najbardziej narażonych na działanie czynników niebezpiecznych i szkodliwych. A ich brak to duży problem systemowy, który jest efektem dawnej likwidacji zawodówek. I nic nie zapowiada by ta sytuacja miała się zmienić w kolejnych latach – komentuje Grzegorz Tymoszewski.
Przyszły rok prawdopodobnie będzie podobny do tego. Branżę znów czekają wzrosty cen, a większym problemem może być dostępność niektórych materiałów. Charakterystyczne będzie też znaczne zróżnicowanie stawek w województwach, zbliżone do obecnego
Branża budowlana z pewnością patrzy na sytuację związaną ze środkami z Krajowego Plan Odbudowy oraz wojnę w Ukrainie, bo zakończenie tego konfliktu i odbudowa kraju będą wielką szansą dla polskiej branży budowlanej na odbicie się.
Dyrektor Zarządzający, Architekt Estudio Lamela Polska
Właściciel, Architekt Studio S - Biuro Architektoniczne Michał Szymanowski
Założyciel, Architekt KWK Promes
Partner, Architekt Sud Architectes Polska
Współwłaściciel, Architekt Ultra Architects
Współwaściciel, Architekt Ultra Architects